Pękłam sobie nadgarstek. Jestem kuternogą, ale w opcji z ręką. Nie sprzyja to pisaniu na klawiaturze, więc nie wiem, czy wszystkie spostrzeżenia z lektury „Lodowatej Pustki” (Brian Freeman) zdążę przelać na papier (wiem, że do worda), zanim się ulotnią niczym cichacz w środkach komunikacji miejskiej. No ale przynajmniej dali mi usztywniacz (nowoczesna wersja gipsu, na którym nie można się podpisywać) i teraz wyglądam jak Skorpion z Mortal Kombat. Co jest super fajne.

A wracając do lektury…

Czerpię perwersyjną przyjemność z czytania książek, których akcja rozgrywa się w miejscach zimnych, i surowych, gdzie matka natura nie przegapi okazji, żeby dać Ci po ryju. Może dlatego, że sama trudno znoszę chłód, jestem człowiekiem kocem, a płaszcz zaczynam nosić w lipcu. Niech marzną inni. Kiedy w moje ręce trafił egzemplarz „Lodowatej pustki” Briana Freemana, od razu ciągnęło mnie jak ćmę do światła i muchę do…

Polecamy –RECENZJA: „Więzy” Sierry Cartwright, jest pikantniejsza od „Pięćdziesięciu twarzy Greya”?

Duluth, miasto portowe w stanie Minnesota, Jezioro Górne i wiatr poniewierający wszelkie stworzenie. W tych  okolicznościach poznajemy szesnastoletnią Cat Mateo, jedną z głównych bohaterek książki, która już od pierwszych stron marznie (ha!) i ucieka przed nieznanym prześladowcą. Życie ratuje jej desperacki skok do lodowatego jeziora. Pomocy szuka u detektywa Jonathana Stride’a, przyjaciela jej matki, przed laty brutalnie zamordowanej. Policjant, który obwinia się za śmierć kobiety, widzi szansę na naprawienie błędów z przeszłości – szybko decyduje, że pomoże dziewczynie. To oś, wokół której Freeman buduje opowieść o społecznych patologiach: nastoletniej prostytucji, życiu na ulicy, przemocy – tej w brutalnym wydaniu i tej w białych rękawiczkach. Jest też tajemnica, która okazuje się śmiertelna dla tych, którzy ją znają. Naprawdę niezłe tło dla thrillera psychologicznego. Ale…

Jest coś, co mi ewidentnie w tej książce przeszkadza – brak wiarygodności. I to już od pierwszego rozdziału. „Lodowata pustka” jest dość obszerna, a mimo to przez całą lekturę miałam wrażenie, że autorowi – i bohaterom – gdzieś się spieszy. Weźmy takiego detektywa Stride’a – nastoletnia prostytutka przekracza próg jego domu, śpi z nożem pod poduszką, a ten po 15 minutach łyka wszystko jak młody pelikan i angażuje się w sprawę, ryzykując dla niej karierę zawodową. Podobne odczucia mam też w przypadku pozostałych postaci. Odnoszę wrażenie, że Freeman poszedł na łatwiznę
i bohaterowie, którzy z założenia mają być skomplikowani, bogaci wewnętrznie, są na tyle nieprawdziwi, że nie potrafię znaleźć żadnego punktu zaczepienia, który pozwoliłby mi uwierzyć, że mogliby w ogóle istnieć. Wręcz przeciwnie – po każdej kolejnej informacji na ich temat, jedyne na co mnie stać to prychnięcie i komentarz rodem z gimbazy „ta, yhm, ta”. Rozczarowuje też tajemnica – po tak długo budowanym napięciu, oczekiwałam czegoś, co mnie zapowietrzy chociaż na chwilę. Finał też niestety słodko-pierdzący. Zabrakło tylko jednorożca.

Żeby nie było – totalnie dałam się wciągnąć i pożarłam tę książkę. Mam małą niestrawność i tłuste palce, jak po fast foodzie, ale na pewno nie była to strata czasu.

Polecamy – RECENZJA: Mało takich książek – Wojciech Chmielarz i jego „Osiedle marzeń”

Poniżej na zdjęciu Brian Freeman – amerykański autor bestsellerowych kryminałów psychologicznych przetłumaczonych na 20 języków i sprzedawanych w 46 krajach.

tytuł: ,,Lodowata Pustka

Autor: Brian Freeman

Wydawnictwo:  Świat Książki

2016-03-20-1458500472-2183101-brianfreemancr.martinhoffsten

Komentarze

komentarz(y)

Nie ma więcej wpisów