Zanim młody lew stał się królem, zanim Piękna poskromiła Bestię i nim Aladyn uwolnił Dżina, w rycerskiej Anglii mały Artur wyciągał miecz z kamienia dając tym samym początek legendzie, którą dziś zna cały świat… za sprawą Guya Ritchiego młody Artur już nie jest dzieckiem, ale to dorosły i wyjątkowo urodziwy mężczyzna, a sam miecz okazuje się, że ma znacznie szerszą historię niż moglibyśmy przypuszczać…
Już nie pierwszy raz wspominam o tym, że do kina nie chodzę dla efektów specjalnych czy nagłych zwrotów akcji, które powodują wzrost ciśnienia do poziomu krytycznego. Jednakże ”Król Artur- Legenda miecza” to film, któremu dzięki baśniowej scenerii, mogę wybaczyć nawet elementy filmowej farsy na wyjątkowo wysokim poziomie.
POLECAMY: RECENZJA: „OSTRA NOC” CZYLI DAMSKA ODPOWIEDŹ NA KAC VEGAS?
”Król Artur- Legenda miecza” to w pełnej krasie baśń dla dorosłych. Duży szacunek dla reżysera, który nie poszedł w klasyczną i pompatyczną nużącą legendę o brodaczach w plastikowych zbrojach, ale stworzył fantastyczny obraz pełen czarnego humoru, gwałtownych zwrotów akcji oraz niebanalny scenariusz lawirując między epoką współczesnego widza a średniowieczną Europą.
Duże uznanie również dla montażystów, którzy dosłownie „bawią się montażem”, a teledyskowe ruchy kamer i ujęć nie pozwalają nudzić się oczom, gwałtowność zmian scenerii wkręca w wir energetycznej fabuły. Eksperymenty reżysera z chronologią, czasoprzestrzenią oraz scenerią stworzyły odświeżony obraz mitycznej historii, a legenda przybiera nowoczesny i ekscytujący wymiar.
„Król Artur- Legenda miecza” to również w pełni dopracowana i przemyślana dawka efektów specjalnych, polecanych przede wszystkim w wersji 3D. Nie mniej uwagi twórcy poświęcają charakterystycznej ścieżce dźwiękowej współgrającej z emocjami, które towarzyszą widzom. Daniel Pemberton charakterystyczne celtyckie brzmienia przeobraził w muzyczny majstersztyk na miarę hollywoodzkiego kina.
Reżyser pozwolił sobie jednak na swojego rodzaju lawirowanie między legendą a historią. W swoim dziele zupełnie pominął choćby mitycznego Merlina, za to historię oparł na oślizgłym wuju „Vortigernie” w tej roli perfekcyjny Jude Law, który zdecydowanie grał pierwsze skrzypce w filmie. Jego postać skupia pełną uwagę odbiorcy. A sam aktor jest jakby stworzony do postaci czarnych charakterów.
Talentu jednak nie można odjąć głównej postaci króla Artura, w tej roli uwodzicielski Charlie Hunnam. Reżyser zadbał, aby atuty sylwetki aktora nie zostały pominięte i pobudzały zmysły fanów aktora. Jednak nie o atuty sylwetki tu chodzi. 37-letni aktor może się pochwalić całkiem niezłym warsztatem oraz charyzmą, która z powodzeniem wpływa na jego postać.
Na koniec warto wspomnieć o szacunku i roli jaką twórcy powierzyli naturze. „Król Artur-Legenda miecza” to ogromny ukłon ku matce naturze. Zdjęcia z wykorzystaniem bujnej roślinności oraz dzikiej zwierzynie mogą dorównywać nawet opowieści Petera Jackson w Nowozelandzkim „Hobbicie” lub oscarowym „Władcy Pierścienia”
Podsumowując: ”Król Artur- Legenda miecza” to obowiązkowa pozycja dla fanów serii filmów inspirowanych legendami arturiańskimi. Film być może nie zepchnie z podium dotychczasowego lidera w postaci „Świętego Graala”, ale ma spora szanse na wysokie miejsce na podium. To jednocześnie obowiązkowa pozycja dla fanów kina fantasty, którzy wciąż kochają baśniowe legendy z rycerskim akcentem w tle…
ZOBACZ RÓWNIEŻ: RECENZJA: „LADY M” JAKO EROTYCZNE ZŁO, W NAJCZYSTSZEJ POSTACI…
Dystrybucja: Warner Bros Polska
Fot. Informacja prasowa; Autor – Paweł Nowak / Okiem Laika.
Bądź na bieżąco z filmem – polub nas na facebook’u!